wtorek, 30 kwietnia 2013

Chapter twelve

 Zayn

Mija kolejny dzień, drugi - kolejny dzień bez niego. Od dwóch dni nie jadłem i nie piłem. Siedzę w ciemnym i zamkniętym pokoju. Było tu tylko czuć zapach dymu tytoniowego. On tak bardzo tego nie lubił, prosił, a wręcz błagał abym rzucił palenie. Starałem się - starałem się dla niego. Ale teraz kiedy go zabrakło, nic już nie ma dla mnie znaczenia, a przecież trzeba na coś umrzeć?

Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Po mojej głowie krążyły myśli, które podpowiadały mi co zrobić by go znowu zobaczyć. Gdy Edward zostawił Bellę, ona po prostu próbowała się zabić by ujrzeć jego twarz, spróbowałbym, gdyby nie to, że to obłudne kłamstwo i tylko film.

Cały obolały wstałem z łóżka, przymknąłem oczy z chęcią odsłonięcia okna. Nie poraziło mnie światło. Spojrzałem na zegarek, było kilka minut po północy. Błyskawice szalały po czarnym bezgwiezdnym niebie, a deszcz padał coraz mocniej i mocniej. 

Bez chwili zastanowienia zdjąłem koszulkę i wyszedłem z pokoju. Miałem zamiar zapalić światło jednak żadne nie chciało zadziałać. Poczułem się jak w jakimś banalnym horrorze. Grzmoty nie ustawały były coraz mocniejsze i głośniejsze. 

Wyszedłem na dwór. Od razu poczułem zimne dreszcze i ból przez uderzające krople deszczu o moje nagie ciało. Stanąłem na środku ulicy, dziwne było to, iż nic o tej godzinie nie jechało, a zazwyczaj właśnie w nocy było tu mnóstwo samochodów.

Stałem tak, a w mojej głowie panował totalny chaos. Nie wiedziałem dlaczego to robię, ale jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, że powinienem znajdować się w tym miejscu. Było mi zimno, czułem, że zaraz zwariuję, ale moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Stałem wpatrzony w przestrzeń jak jakiś lunatyk.

- Zayn - usłyszałem błagalny głos. 

Nie zareagowałem dopóki nie usłyszałem go po raz czwarty, ósmy, piętnasty. Dopiero po chwili dostrzegłem, że to rozpaczliwy głos mojej współlokatorki. Zacząłem szarpać klamkę, ponieważ zatrzasnęły się drzwi, po męczących i głośnych sporach udało mi się je otworzyć.

- Co się stało ? Dlaczego krzyczysz ? - zapytałem głośno oddychając.

- Wydawało mi się, że ktoś tu wszedł - szepnęła ze łzami w oczach - Dlaczego jesteś mokry ? - zapytała zdziwiona.

- Byłem na dworze, chciałem sprawdzić dlaczego nie ma prądu - skłamałem.

- Możesz już iść, uspokoiłam się trochę - powiedziała już głośniej.

Nie miałem najmniejszego zamiaru i ochoty z nią zostawać. Pod wpływem emocji mógłbym popełnić głupstwo którego żałowałbym do końca życia. Dla minie liczyła się tylko jedna osoba, nikt więcej nie wchodził w grę.

Było mi zimno, cały drżałem i nie miałem sił by ustać na nogach. Gdybym tylko wiedział gdzie on jest. Myśląc o nim tęsknota niszczyła mnie od środka, ten przeraźliwy ból był nie do zniesienia. Zakręciło mi się w głowie i upadłem, nie mogłem się podnieść. Nagle zapaliło się światło, spojrzałem na swoją dłoń, była cała od krwi, która leciała z mojej głowy. Było to nieważne, zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć, to czy się wykrwawię miałem szczerze mówiąc w dupie.


________________________________

DODAWAJCIE SIĘ DO OBSERWATORÓW, PROSZĘ! BĘDZIECIE SZYBCIEJ INFORMOWANI DZIĘKI TEMU.

  1.  PODOBA WAM SIĘ ROZDZIAŁ? JA WAS PROSZĘ ABYŚCIE NIE PISALI RZECZY TYPU "SUPER CZEKAM NA NASTĘPNY" 
  2.  CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ NAPRAWDĘ SZCZERĄ OPINIĘ NA TEMAT ROZDZIAŁU. 

sobota, 20 kwietnia 2013

Chapter eleven

NIALL

" Nie jestem doskonały, ale ciągle próbuję, ponieważ tak jak powiedziałem, zacząłbym od początku. Nie żyję, gdy jestem samotny, więc proszę nie odchodź, proszę wróć "

Słowa pewnej piosenki krążyły po moich myślach, siedziałem w miejscu w bezruchu nie wiedząc kompletnie co ze sobą zrobić, czym się zająć dla zabicia czasu? Rozum podpowiadał mi, że powinienem przeprosić tę dziewczynę, bo prawda jest taka, że niczym nie zawiniła, a ja chciałem na kimś wyładować swoje emocje, no ale przecież nie uderzę dziewczyny?

Zerwałem się z łóżka, nerwowo rozglądając się dookoła. Oczy miałem rozszerzone ze strachu, a serce waliło mi w piersi, jakby chciało wydostać się na zewnątrz. Przez chwilę miałem wrażenie, że gdzieś w ciemnościach tego pokoju rozbłysła brązowa barwa tęczówek Zayna, ale to tylko rozszalała wyobraźnia płatała mi figle. Opadłem na poduszki, próbując się uspokoić, ale nie było to takie proste.

Chciałem zamknąć oczy i zasnąć, jednak bałem się - bałem się tego, że jak je zamknę znów ujrzę jego twarz. Westchnąłem, odrzucając z siebie puszystą pościel. Na chwilę obecną zdałem sobie sprawę z dwóch rzeczy; po pierwsze, że kiedy zamknę oczy, ponownie sztylet wbije się w moje serce, a po drugie, że nie chcę być tej nocy sam. Przeciągnąłem się na łóżku, rozkładając szeroko ręce. 

Niechętnie wstałem z łóżka. Zgłodniałem. Jeszcze na chwilę przystanąłem przy oknie. Noc była zupełnie bezgwiezdna, czarna i głucha.

- Gdzie się wybierasz o tej porze ? - zapytała unosząc brwi ku górze.

Zignorowałem ją i nadzwyczajnej w świecie wyszedłem.

Sterczałem tak na środku ulicy wpatrując się w ciemną przestrzeń. Ani jednego samochodu na ulicy, a było dopiero kilka minut po północy. Wywieźli mnie w miejsce gdzie jestem odizolowany od ludzi, świata ? 

Pomimo tego, że zaczął padać ulewny deszcz, ja nadal stałem jak kołek szlochając pod nosem. Serce w piersi wciąż biło wyraźnie i mocno, ale powoli mój umysł zaczął akceptować minione wydarzenia. Nie było mi z tym dobrze, ale nie od dziś wiadomo, że cierpieć można na przeróżne sposoby. Ból, przerażenie i nie dowierzanie eksplodowały we mnie jak dynamit. Byłem sam. W tej ciszy krążące w mojej głowie myśli stały się przerażająco nieznośne i bolesne. 

- Wiem, że coś Cię martwi, Niall - rzekła - I rozumiem, że możesz nie chcieć o tym mówić. W porządku, nie będę nalegać. Jednak pamiętaj, że choćby nie wiem co się stało, masz przyjaciół do których zawsze będziesz mógł wrócić.

Uśmiechnąłem się do niej, czując, jak w oczach stają mi łzy.
Wiedziałem, że użyła tego stwierdzenia zupełnie przypadkowo i nieświadomie, a mimo wszystko uderzyła mnie prawda bijąca z jej słów.

Bo żeby wrócić, najpierw trzeba... odejść. 

- Dziękuję, Noelle - wyszeptałem.

W tamtym momencie zrozumiałem, że życie to pasmo ostatecznych wyborów. Ale to nie one, ale małe, codzienne decyzje do nich prowadzące, pokazują, kim naprawdę jesteśmy. 

- A teraz wracaj do domu chcę zostać sam - poprosiłem patrząc na nią z delikatną złością w oczach.

Dziewczyna o ciemno niebieskich włosach odwróciła się na pięcie. Stała odwrócona tyłem jeszcze przez chwilę, jakby coś, albo ktoś kazał jej stanąć w miejscu. Spojrzała przez ramię przesyłając mi promienny uśmiech po czym zniknęła głośno zamykając za sobą drzwi. 

Usłyszałem grzmoty, zbliżała się burza, a noc dłużyła się jak jeszcze nigdy.


______________________________

DODAWAJCIE SIĘ DO OBSERWATORÓW ! JEST TO BARDZO WAŻNE BO DZIĘKI TEMU BĘDZIECIE SZYBCIEJ POINFORMOWANI O NOWYM ROZDZIALE, TAKŻE BARDZO WAS O TO PROSZĘ.

PAMIĘTAJ : CZYTASZ = KOMENTUJESZ !

MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ PODOBAŁO LIMIT NA TEN ROZDZIAŁ TO CO NAJMNIEJ ; 18 KOMENTARZY

sobota, 13 kwietnia 2013

Chapter ten

 CHEYENNE

Nie podobał mi się pomysł zamieszkania z nim, wiedziałam do czego był zdolny, jednak nie miałam wyboru, miałam pomóc zespołowi, swoją niechęć musiałam schować do kieszeni. Speszyłam się, jego pusty i przenikliwy wzrok przeszywał mnie na wskroś.

- Nie ruszaj się - warknął podchodząc bliżej mnie, przyparł mnie do ściany na co cicho jęknęłam. Usta chłopaka, muskały delikatnie moją szyję, a ja mu się nie opierałam, wręcz przeciwnie. Malik odebrał to błędnie, jako zachętę - pozwolenie na coś więcej.

- Puść mnie - poprosiłam ściskając z całej siły jego nadgarstek. 

- Uderz mnie w twarz - powiedział łagodniejszym tonem - Zrób to - wymruczał błagalnie odsuwając się o krok w tył.

Jego oczy były przepełnione złością, na co był zły? Jego twarz była smutna, usta ułożyły się w grymas, a jego duże brązowe oczy zaszkliły się.

- Uderz mnie do cholery - krzyknął kładąc ręce na moim biuście, teraz puściły mi nerwy, wzięłam zamach i z całej siły uderzyłam go w twarz.

Upadłam na kolana dłonią podtrzymując grzywkę, po chwili usiadłam na zimnej podłodze opierając głowę o rękę jako oznaka bezsilności, podniosłam oczy z których mimowolnie popłynęły łzy, spojrzałam się na jego twarz na której miał czerwony odcisk dłoni.

- Po co kazałeś mi to zrobić ? -  warknęłam próbując się podnieść jednak moje ciało tak się trzęsło, że odmówiło posłuszeństwa.

- To za karę - odparł oschle.

- Dlaczego chciałeś się ukarać ? - zapytałam już spokojniej. 

- Czego jesteś taka wścibska ? - wywrócił oczami, zagryzając przy tym wargę - Idę do siebie, a Ty rób co chcesz - machnął ręką zostawiając mnie samą i odszedł.



ZAYN

Drogi pamiętniku ... 

Tęsknię za jego niebieskimi oczami, porcelanową cerą i zaróżowionymi policzkami, za jego sposobem wyrażania swoich emocji, za mówieniem z irlandzkim akcentem. Najbardziej brakuje mi jego ciała, dotyku jego miękkich warg. 

Pewnie chcesz wiedzieć dlaczego chciałem się ukarać? Odpowiedź jest prosta. Musiałem się przekonać czy będę w stanie coś poczuć do tej dziewczyny, jednak dotykając ją nie poczułem nic, kompletnie nic i niech tak zostanie aż do powrotu mojego chłopaka. 

Powinienem był ją przeprosić nie sądzisz? Ale nie zwykłem używać tego słowa, chociaż gdybym potrafił może byłoby inaczej? Na te pytania niestety nie znam odpowiedzi i wiem, że już nie poznam. 

- Mogę wejść ? - mruknąłem opierając głowę o drzwi od jej pokoju - Chciałem porozmawiać, mogę ? - ponowiłem pytanie.

- Nie zauważyłeś może, że to ja nie chcę z Tobą rozmawiać ? - warknęła oschle kiedy tylko mnie zobaczyła.

- Ja Cię przepraszam, ale musisz mnie zrozumieć, zabrali mi całe moje życie, zabrali coś co kochałem - po moich policzkach popłynęły łzy.

- Co Ci zabrali ? - zapytała już spokojniej.

- Mojego chłopaka - szepnąłem.  


__________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ I ( DODAJESZ DO OBSERWATORÓW, JEŻELI MASZ KONTO) BĘDZIE MI ŁATWIEJ WAS INFORMOWAĆ !

POD POPRZEDNIM BYŁO 13 KOMENTARZY, TROCHĘ MAŁO, ALE CÓŻ, NA TEJN ROZDZIAŁ LIMIT TO 15 KOMENTARZY I NOWY ROZDZIAŁ ! 

KOMENTARZE ZE SZCZERĄ OPINIĄ NA TEMAT 
  • MOJEGO STYLU PISANIA,
  • PISZCIE CO WAM SIĘ PODOBA, A CO NIE, BO POSTARAM SIĘ WSZYSTKO UDOSKONALIĆ DLA WAS!

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Chapter nine



NIALL

Biegłem ulicą, przed siebie, nie patrząc na przeszkody stojące na drodze, łykałem tabletki, jedna po drugiej. Nie mogłem znieść naszego rozstania, nie mogłem znieść tego, że nie możemy się widywać, może i minął tylko jeden dzień, ale wiedziałem, że to już definitywny koniec. W pewnym momencie moje ciało przestało ze mną współpracować, nogi nie mogły udźwignąć mojego ciężaru, upadłem na ziemię, zaczęło wirować mi w głowie, czułem, że umieram, a właśnie tego chciałem, nie potrafiłbym żyć bez niego, tworzymy jedność.

- Niall, Niall - usłyszałem.

- Już umarłem, gdzie jestem ? - zapytałem mrużąc oczy.

- O czym ty gadasz ? - zapytał Paul - Już miałeś myśli samobójcze ? Szybciej niż przypuszczałem - burknął zły.

- Mów co chcesz i najlepiej będzie jak stąd wyjdziesz - warknąłem.

- Nie takim tonem gówniarzu - chwycił mnie za koszulkę podciągając do góry, sprawiając tym samym, że usiadłem - Nie próbuj znowu z tym samobójstwem, bo tym razem pozwolę Ci umrzeć - zaśmiał się ironicznie.

- I dobrze, i tak się czuję jakbym już był martwy - odepchnąłem go od siebie wstając - Tam są drzwi - wskazałem palcem.

- Posprzątaj tu trochę, będziesz miał współlokatora - odparł oschle.

- Mówiłem, że nikogo nie chcę, słyszysz ! - krzyknąłem zdenerwowany.

- Nie będę Cię słuchał, po za tym myślałeś, że dla kogo będzie ten drugi pokój ? - prychnął pod nosem wychodząc.

- Kurwa ! - krzyknąłem uderzając szklanką o ścianę, to co czułem było nie do opisania.

Po moim krzyku usłyszałem jak ktoś nieudolnie grzebie kluczem w zamku, zdenerwowałem się jeszcze bardziej,
 
NOELLE

Przygwoździł mnie to ściany, rękę umieścił na moim na gardle utrudniając mi tym samym oddychanie. Jego nierówny i szybki oddech opatulał moją twarz. Był zdenerwowany. Kolejna pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Krzyczał. Wrzeszczał. Wyzywał. Bluzgał. Groził. Jednak dlaczego ? Co takiego mu zrobiłam ? Czułam rosnący w sobie gniew, który coraz to mocniej był stłamszony strachem.

- Dlaczego ? - wydukałam cicho, czując jak mój zazwyczaj spokojny głos ...  jak zwyczajnie jednak w tym momencie nie tylko nad tym nie miałam kontroli, nie miałam też kontroli nad nim.

- Nie wiem – jego cichy szept sprawił, że przeszył mnie kolejny dreszcz. Nagle puścił mnie, a ja z hukiem upadłam na podłogę. Nie miałam siły stać, moje własne nogi były jak z waty. Spojrzałam na niego zapłakana.

- Dlaczego ? - ponowiłam pytanie.

- Nie wiesz przez co przechodzę - burknął wyciągając rękę w moją stronę.

- Spierdalaj Horan, po prostu wypierdalaj - mój głos choć był ostry, lekko zadrżał.



_____________________________________


Dobrze, było fajnie, było was dużo ale BYŁO. 


CI KTÓRZY MAJĄ KONTO TUTAJ ! DODAJCIE SIĘ DO OBSERWATORÓW BO BĘDZIECIE SZYBCIEJ INFORMOWANI O ROZDZIALE !

Chciałabym widzieć pod tym rozdziałem co najmniej 15 komentarzy, ponieważ pod poprzednim jest 24. Także jeżeli chcecie nowy rozdział musicie spełnić warunki ! c:

wtorek, 2 kwietnia 2013

Chapter eight

 NIALL

Myślałem, że wyląduję na drugim końcu świata, ale nie. Wywieźli mnie do oddalonego o kilkaset kilometrów Bristolu.

- Nie chcę żadnych pierdolonych lokatorów - warknąłem zdenerwowany do słuchawki.

Nadal jestem na siebie zły, nie chciałem go aż tak skrzywdzić, chciałem tylko żeby uwierzył w to, że to koniec, albo zrozumiał, że to było tylko na pokaz.

- Naprawdę ze sobą zerwaliście ? - usłyszałem.

- Tak, to już skończone, nie kocham go - powiedziałem drżącym głosem. 

- Może twój pobyt tutaj skończy się szybciej niż myślałem - powiedział a ja po prostu się rozłączyłem. 

Kłamał, uważał mnie za idiotę. Wiedziałem, że mój wyjazd tak szybko się nie skończy, że zostanę tutaj przez te trzy cholerne miesiące. Oni myślą, że ja przestanę go kochać? Nie ma na świecie człowieka którego zdołałbym pokochać tak bardzo. Nawet gdyby Justin Bieber był biseksualny i chciałby ze mną być powiedział bym, że chyba go pojebało. 

ZAYN

Drogi pamiętniku, a więc wreszcie prawda ...


Nigdy nie przypuszczałam, że może być tak bolesna. Zdawała się wręcz miażdżyć kości i tkanki, wniknęła w moje ciało, umysł i serce, krążyła w całym krwiobiegu niczym najgorsza trucizna. Moje oczy były zaczerwienione i suche, ale przecież i bez łez można płakać. 

Prawda zabolała jak ukłucie sztyletem.

Kłamstwem jest, że można przyzwyczaić się do bólu. Łzami podlewasz narządy, ale żyjesz normalnie - możesz przecież otworzyć oczy, ruszyć ręką, udawać miarowy oddech, pośród drżenia rzęs i niefizycznych bólów serca nie masz władzy nad biegami myśli, nad wrażeniami, które krążą w twoim ciele, które kują, nie pozwalając spojrzeć na przyszłość bez lęku.

Lekarstwa to tylko pozorne ulgi – jeśli coś boli, znaczy tyle, że w środku jest jakieś życie. Życie, które chce wydostać się na zewnątrz, które musi się narodzić. Między byciem a niebyciem jest gigantyczna przepaść, ale pustka to zawsze głód …

Bo serce może pęknąć, ale i tak bije dalej...

Mógł pożegnać się normalnie, pocałować i wyjść, ale nie, musiał dobić leżącego ...  To wszystko jego wina, to on nie wytrzymał napięcia i w końcu wybuchł mówiąc o całym naszym związku. Chociaż, nie mogę go obwiniać, obarczać wszystkim, przecież to ja właśnie go pocałowałem zamiast wszystkiemu zaprzeczyć.  

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, nie chciałem go stracić, może nie okazywałem mu swoich uczuć tak jak chciałem, tak jak on tego oczekiwał. Może nie uchodziliśmy za normalną parę, biorąc pod uwagę to, że ludzie uważali nas za chorych psychicznie pedałów, nie wiem jak jeszcze mogę wyrazić swój ból po jego stracie. Jest tak wiele rzeczy które chciałbym mu powiedzieć, słów w których wyraziłbym swoją najszczerszą miłość, powiedziałbym mu jak cholernie jest dla mnie ważny, bo raczej słów które opiszą moje uczucia nie znajdę, jest to czymś pięknym. 

- Mam nadzieję, że nasze drogi nie rozeszły się na zawsze - powiedziałem, a po moich policzkach poleciały łzy.


Od autorki :  Nie myślałam, że tak dużo osób zacznie czytać moje opowiadanie, do tej pory nie spotkałam się ze słowami krytyki dlatego też jak macie jakieś zastrzeżenia to piszcie, bo mi to naprawdę pomoże. Jak zauważyliście dodałam zakładkę informowani ; znajdziecie tam swojego twittera, jeżeli go tam nie ma to proszę napisać, abym was zapisała. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa, jest mi bardzo miło.