czwartek, 28 marca 2013

Chapter seven

Próbuję ukrywać emocje jednak nie potrafię. Jestem słaby psychicznie, jestem pewny, że nie wytrzymam tego rozstania, ponownie popadnę w depresję. Tak jak wtedy, kiedy nas po raz pierwszy rozdzielili. Pamiętam, że nie jadłem, nie piłem przez kilka dni - później wylądowałem w szpitalu, lekarze uratowali mi życie, a wolałbym wtedy umrzeć, niż teraz tak bardzo cierpieć. 

- Zayn, ja mam tylko szesnaście lat, cały czas byliśmy razem, je bez ciebie będę nikim, nie dam rady - rozpłakałem się nawet na niego nie patrząc.

- Niall, sam jesteś sobie winien. Gdybyś wtedy nie zaczynał, nie musielibyśmy się żegnać - szepnął.

- Mówisz, że to moja wina tak ? Ty się wtrąciłeś, trzeba było zaprzeczyć, a jakby tego było mało pocałowałeś mnie, wiesz jak na mnie działasz - mruknąłem.

- Daj już spokój, dobrze wiesz, że chciałem cię obronić - warknął.

Nie miałem już sił na kłótnie, chociaż było mi ciężko wyjąłem walizki zaczynając się pakować. W pośpiechu pakowałem swoje ubrania, łzy płynęły po moich policzkach, cały się trzęsłem.

- Zostaw to, nigdzie nie jedziesz, nie pozwolę Ci odejść - zrzucił walizki z łóżka powodując, że cała zawartość się wysypała.

- Muszę wyjechać nic na to nie poradzisz - szepnąłem zalany łzami, mój chłopak spojrzał się na mnie ze smutkiem na twarzy - Może oni wszyscy mają rację ? 

- Dlaczego tak myślisz ? - zapytał przestraszony.

- Bo wiem, że to rozstanie może nas rozdzielić na zawsze, więc może powinniśmy to zakończyć tu i teraz ?

Sam nie mogłem uwierzyć w to co powiedziałem. Nie chciałem tego ale nie mogłem sobie wyobrazić życia z osobą która będzie odemnie oddalona o tysiące kilometrów.

- Zgłupiałeś, o czym ty mówisz ? Chcesz ze mną zerwać, tak po prostu ? - wykrzyczał zapłakany.

- Nie chcę, do cholery nie chcę - również podniosłem głos - Ale nie zniósł bym tego gdybyś mnie zdradził, gdybym zobaczył w gazetach twoje zdjęcie na którym jesteś szczęśliwy z kimś innym. Nie zniósłbym tego.

- Zacznij mi ufać - poprosił klękając i przytulając do siebie moje nogi - Nie skrzywdzę Cię, obiecuję, ale chcę być z tobą, zrobię wszystko żeby móc się z tobą widywać chociaż na kilka minut.

- To się nie uda, będą nas pilnować dzień i noc - odparłem wzdychając - Zayn, nie chcę się teraz kłócić.

Nie miałem pojęcia jak to się zakończy, przecież wszystko było takie idealne, ale jak zwykle musiałem coś spierdolić. Wiedziałem, że on będzie cierpiał kiedy odejdę, wiedziałem też, że może zakochać się w kimś innym i o mnie zapomnieć ? W mojej głowie panuje totalny chaos, nie mogę opanować myśli, które mam wrażenie, że zaraz eksplodują w mojej głowie. 

- Czyli to koniec ? Koniec naszej miłości, tak ? - szepnął nie mogąc opanować łez, cierpiał, tak bardzo cierpiał.

- Wydaje mi się, że tak.

- Powiedz to - powiedział zdenerwowany - No powiedz to do cholery ! - krzyknął podchodząc bliżej mnie.

- To koniec, Zayn - po moim policzku popłynęła pojedyncza łza, na nasze szczęście wszystko słyszał Paul, który właśnie po mnie przyjechał - Mógłbyś mnie ostatni raz przytulić ? - poprosiłem.

Mulat przyciągnął mnie do siebie wtulając swój nos w mój obojczyk, jego ramiona zacisnęły się jeszcze bardziej, a dłonie włożył do tylnych kieszeni moich spodni. Delikatnie się od niego odsunąłem, żeby móc spojrzeć ostatni raz w jego smutne oczy, pocałował mnie. Od razu poczułem jak robi mi się cieplej, całowaliśmy się tak namiętnie i tak zachłannie jak jeszcze nigdy. 

- Jeżeli już nic do mnie nie czujesz powiedz mi to prosto w oczy - warknął - No powiedz, że już mnie nie kochasz. 

- Ten pocałunek niczego nie zmienił, moje uczucia i miłość gdzieś zniknęły. Wybacz, to koniec, daj mi odejść - rzuciłem oschle.

- Niall, proszę weź już swoje walizki - wtrącił Higgins.

Próbowałem powstrzymać emocje, jednak się rozpłakałem, szybko wyszedłem z domu ostatni raz na niego spoglądając. Miałem nadzieję, że Zayn kiedyś wybaczy mi te szorstkie słowa jakie usłyszał i zrozumie, że zrobiłem to, żebyśmy oboje nie cierpieli.

niedziela, 24 marca 2013

Chapter six

Siedziałem w domu, a za oknem padał ulewny deszcz. Opowiem teraz dlaczego siedzę sam.

Ta cała sytuacja podczas wywiadu zmieniła wszystko. Co prawda wywiad nie został opublikowany, ludzie tam obecni po raz kolejny uwierzyli, że to głupia bajeczka, że chcieliśmy po raz kolejny sprawdzić jak zareagują ludzie.

- Ja przepraszam, naprawdę tego nie chciałem. Obiecuję, że już więcej nie będziemy mieli takich problemów - rozpłakałem się. 

- No ja mam nadzieję - mruknął Paul, nasz menadżer - Jest mi bardzo przykro, ale jestem zmuszony do tego by was rozdzielić - powiedział, a ja poczułem jak moje serce pęka. 


Management postawił warunek. Albo urywamy ze sobą kontakt, albo nasz zespół przestaje istnieć. 

Bałem się tego co zaraz usłyszę, naprawdę bardzo się bałem. Mój chłopak siedział na kanapie wpatrując się w sufit, najwidoczniej nie przejął się zaistniałą sytuacją. 

- Zespół będzie miał teraz przerwę, na ten czas się wyprowadzisz - powiedział oschle - Po jakimś czasie wrócisz i będzie tak jak dawniej, najważniejsze jest to, żebyście się nie spotykali, żadnych telefonów, listów, kompletnie nic.

- Nie możesz nam tego zrobić - zaprzeczył Zayn - Nie możesz nas rozdzielić, my osobno nie damy rady, tworzymy jedność.

- Chłopcy to już postanowione - nie chciał dopuścić do siebie żadnych słów sprzeciwu - Niall, wiemy, że jesteś słaby psyhicznie, będziemy się tobą opiekować.

- Nie dopuszczę do tego, nigdzie nie wyjedziesz - muzułmanin mocno mnie przytulił, takjakby miał mnie widzieć ostatni raz.

- Chcesz dla niego dobrze ? - zwrócił się do mojego chłopaka, na co on przytaknął - Jeżeli go kochasz dasz mu odejść. 

- A co jeżeli ja nie chcę odejść ? - ponownie się rozpłakałem.

Nie miałem już sił, byłem bledszy niż zwykle, było mi zimno, cały się trzęsłem. Czułem, że popadam w depresję ... 


- Nie masz wyjścia, oboje przez ten czas pokochacie kogoś innego, będziecie szczęśliwi osobno, a jak znowu się spotkacie zrozumiecie, że wasza szczeniacka miłość nic nie znaczyła - burknął. 

- Gdybym chciał być z kimś innym już dawno bym to zakończył - warknął Malik. 

- Daj spokój, dobrze wiemy, że po kilku dniach, może nawet godzinach zapomnisz. Nie niszcz go do ostateczności on ma tylko 16 lat.

- Naprawdę tak szybko o mnie zapomnisz ? - moje oczy się zaszkliły, gdybym mrugnął na moje policzki wypłynął by potop łez.

- Nie słuchaj go, proszę. On chce nas skłócić nie widzisz tego ? - objął mnie ramieniem po cichu prosząc, abym nie płakał.

- Nie próbujcie żadnych sztuczek, jedziecie teraz grzecznie do domu, pakujesz się i za dwie, trzy godziny wyjeżdżasz - powiedział poważnie po czym wyszedł z pomieszczenia zostawiając nas z kłębkiem myśli. 


Nie wierzę w to, żebym odnalazł miłość w kimś innym. Żebym mógł być szczęśliwy u boku innej osoby. Zayn - tylko on jest dla mnie ważny, pozostanie tak do końca mojego życia, choćby nie wiadomo jak bardzo bolało.


środa, 20 marca 2013

Chapter five



Tak jak wcześniej mówiłem postanowiłem wszystko zmienić, bez względu na konsekwencje. Najbardziej denerwował mnie ten pierdolony management. Musieliśmy ukrywać przed światem, że już nie jesteśmy razem, że to były tylko głupie zabawy żeby sprawdzić reakcję całego świata – mój chłopak się nie przejmował, jednak mi było naprawdę przykro z tego powodu.

- To taka pozorowana przyjaźń ? – wyrwała mnie z przemyśleń prezenterka, której udzielaliśmy wywiadu.

- Nic nie jest na pozór, wszyscy się przyjaźnimy. Jesteśmy jak bracia – powiedział z uśmiechem na twarzy Liam.

Jesteśmy jak bracia ? Odnoszę inne wrażenie. Najczęściej rodzeństwo się cały czas kłóci, a my nie potrafimy, jesteśmy zgodni. Po za tym nie darzą się uczuciem większym niż braterska miłość, nie kochają się tak naprawdę ? Nie jesteśmy braćmi i nigdy nimi nie będziemy.

- Nadal jesteście razem czy to rzeczywiście były tylko wygłupy ? – padło kolejne pytanie.

- Nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem, to były tylko gówniane wygłupy. Nie kręcą mnie faceci, po za tym poznałem miłą dziewczynę i mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie – powiedział mój chłopak, zabolało – bardzo zabolało.

W tym momencie nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Nie wiedziałem czy mówił prawdę, bo on jest zdolny do wszystkiego. Łzy spłynęły po moich policzkach – zaraz w moich uszach słyszałem krzyki sterującymi nami ludźmi – mówili, że mam się zaśmiać, odezwać się, byleby ukryć łzy. Pociągnąłem za mikrofon rzucając go na ziemię.

- Niall, co się dzieje ? – zapytała prezenterka.

- Już wam powiem prawdę. Wszyscy się dowiecie – warknąłem do kamer wstając – Nie mogę uwierzyć w to co powiedziałeś, wiesz jak to zabolało ? – zwróciłem się do mojego chłopaka powstrzymując łzy.

- Uspokój się nie rób scen – szepnął mi do ucha muzułmanin.

- Nie, czas aby świat dowiedział się prawdy. Chcę żeby wszyscy wiedzieli jak bardzo Cię kocham, jak bardzo mnie boli to, że musieliśmy ukrywać nasz związek, udawać, że między nami nigdy nic nie było i nie będzie – mówiłem ledwo co łapiąc oddech.

- Jak to jesteście pedałami ? – przejął się Louis.

Stałem jak wryty. Mój chłopak wstał z zaciśniętymi pięściami podchodząc do Tomlinsona. Uderzył go prosto w nos, który w efekcie zaczął krwawić.

- Nie podejrzewałem, że to powiesz. Pierwszą osobą jaką bym posądził o pedalstwo byłbyś tym. Spójrz na siebie, na twoje ciało, ubiór, sposób mówienia, już nie wspomnę o tym, że naprawdę nim jesteś. Mój chłopak odważył się to wyznać.

- Zaraz, zaraz, to jakaś kolejna głupia scenka ? – zapytała przerażona całą zaistniałą sytuacją.

- Nie, to co teraz tu usłyszeliście to szczera prawda – powiedziałem uśmiechnięty – Nazwałeś mnie swoim chłopakiem, publicznie, czego nigdy nie robiłeś – przytuliłem się mocno do niego.

Mulat ujął moją twarz w dłonie. Spojrzał mi głęboko w oczy, a kciukiem otarł płynące po moich zarumienionych policzkach łzy, po czym naparł z ogromną siłą i namiętnością na moje usta. Czułem coś czego nie czułem jeszcze nigdy. Prawdziwą miłość ? Sam nie wiem.

- Jesteście parą ? – zapytała kobieta.

- Tak jesteśmy parą. Parą gejów, nie ma w tym nic dziwnego. Nasza miłość jest wielka i mam nadzieję, że będzie trwać wiecznie – powiedział dumnie szatyn.

- Kocham Cię – powiedziałem patrząc prosto w jego duże brązowe oczy – Tak cholernie mocno Cię kocham.

- Ja Ciebie też Niall – pocałował mnie po raz kolejny – Ja Ciebie też – wyszeptał.

Po tym wydarzeniu wszystko się pokomplikowało. Nie chciałem, aż tak bardzo namieszać, zaszkodziłem sobie jeszcze bardziej, a chciałem dobrze ?

niedziela, 17 marca 2013

Chapter four



Może czasami byłem niesprawiedliwy, może czasami przesadzałem, ale robiłem to, żeby bardziej mu się przypodobać. Czy to dziwne ? Tak bardzo. Ale wcale nie chciałem tego robić, serce nie sługa, robiłem to z miłości, z miłości do mojego chłopaka. 

Wiem jak on o mnie myśli. Piętnastoletni gówniarz. Jednak rozumiem więcej niż dzieciaki w moim wieku, poświęciłem dla niego tak wiele. Wszystko straciłem – rodzinę, przyjaciół z czasem zaczęło zanikać też zaufanie mojego partnera co do mnie. Nie chciałem żeby tak było.

Wiem, że on pamięta ten dzień w którym strasznie na niego nakrzyczałem. Zachowywałem się wtedy … - sam nie wiem jak, bo okropnie to za mało powiedziane. Tak czy inaczej cieszę się, że go wtedy przeprosiłem, że mogłem mu powiedzieć jak bardzo mi na nim zależy.

Wiele osób pomyślałoby, że użalam się nad sobą, ale przecież ja tylko mówię to co mi leży na sercu. Nie ma słów, które by opisały moje uczucia. Wypowiedziane raz na jakiś czas, to głupie słowo „Kocham Cię” – nie wyrazi twojego prawdziwego uczucia, te słowa są najczęściej rzucane na wiatr, zapomniane.

Ranię go swoim zachowaniem, swoją osobą. Ale nie potrafię się otworzyć, chociaż on nie jest głupi, wie jaki jestem naprawdę. Staram się mu dorównać, wychodzi mi czasem, aż za dobrze. Pomiędzy nami jest ciągła monotonia – cały czas się ze sobą kłócimy, sprzeczamy, a później jak gdyby nigdy nic udajemy, że nic się nie stało i znowu udajemy szczęśliwych.

Nasz związek nie należy do najbardziej udanych. Między nami definitywnie się coś psuje, jest jakaś siła pomiędzy nami, która odpycha nas od siebie, nie wiadomo dlaczego, a przecież było tak idealnie ?

Najważniejsze jest to, że się kochamy, chociaż brak zaufania oznacza też brak miłości ? Nie mam pojęcia, wiem tyle, że musimy zacząć sobie ufać tak jak kiedyś, tak jak na początku znajomości ;

Kiedy byliśmy tylko pieprzonymi przyjaciółmi. Przyjaciele zwykle przytulają się na łóżku, zwierzając ze swoich sekretów. Przyjaciele też kochają się do szaleństwa, ale to taki mały szczegół.

Wydaje mi się, że nie zniósłbym dnia naszej rozłąki dłuższej niż na kilka godzin. Rozłąki na zawsze, żadnego dotyku, żadnego słowa, żadnych jakichkolwiek kontaktów ze sobą. 

Umarłbym z tęsknoty. 

Mam nadzieję, że ten dzień nie nastąpi. Na wszelki wypadek wybiję sobie te słowa z głowy, żeby taka tragedia nam się nie przydarzyła.

Jestem Niall James Horan. Nie boję się niczego. Postanowiłem się otworzyć przed moim chłopakiem, zaryzykować pomimo wszystko. Nie chcę dłużej udawać, chcę być sobą i oczekuję akceptacji i wzajemności.

piątek, 15 marca 2013

Chapter three


Była jedna rzecz która strasznie mnie denerwowała, a mianowicie to jaki on potrafi być zazdrosny – nie było dnia w którym byśmy się nie kłócili. Jednak opiszę Ci jeden z dni po którym było mi naprawdę przykro.

Tego dnia znowu udawałem, że jestem chory. Chociaż właściwie nie tyle co udawałem, bo źle się czułem i pewnie było to oznaką tego, że cały dzień siedziałem samotnie w domu. Stałem na werandzie paląc papierosa i patrząc w niebo. Jednak po chwili, gdy skończyłem miałem zamiar iść się położyć, zatrzymałem się przy schodach słysząc jak ktoś grzebie kluczem w zamku.


- Wróciłem – mruknął oschle mój chłopak, chcąc mnie wyminąć.


- Nie przywitasz się ? – zapytałem cicho.


- Nie – burknął zły.


- Powiedz co się stało – poprosiłem.


- W całym mieście gadają, że masz dziewczynę, to się stało – odepchnął mnie od siebie na tyle mocno, że wpadłem na ścianę.


- Czy ty mi nie ufasz ? – zapytałem smętnie.

Blondyn nie odpowiadał, stał jak wryty patrząc to na podłogę, to na sufit, rozglądając się dookoła – chcąc uniknąć odpowiedzi.


- Niall – syknąłem przez zaciśnięte zęby – nienawidził tego, dlatego podniósł wzrok lustrując mnie przy tym od dołu, aż po same oczy.


- Nie ufam Ci, bo mnie zdradziłeś – szepnął, a po jego bladych policzkach popłynęły łzy.  


- Nie zrobiłbym Ci tego, dobrze wiesz jak bardzo Cię kocham


- Nie rób ze mnie idioty – warknął patrząc mi prosto w oczy – Ostatnio widziałem jak jakaś dziewczyna wychodziła od nas z domu, ale byłem tak zmęczony, że już mi się nie chciało kłócić.


- To tylko moja koleżanka, jest starsza, a po za tym zaręczona, nie masz o co być zazdrosny. Z resztą rób co chcesz. Wydaje mi się, że nawet nie wyobrażasz sobie tego jak boli mnie fakt, iż mi nie ufasz – rozpłakałem się.


- Na moim miejscu postąpił byś tak samo – mruknął wywracając oczami.


- Właśnie, że nie – podniosłem na niego głos, czego nigdy nie robiłem – Nigdy Ci się nie zapytałem, gdzie czasami znikasz na całe dnie i noce, bo Ci ufam, chyba należy mi się wzajemność prawda ?


- Nie ważne – mruknął obojętnie.


- Zastanawiam się, dlaczego teraz zacząłeś słuchać tego co mówią inni, skoro wcześniej Cię to nie obchodziło – otarłem łzy z policzków i wszedłem na schody – A może jeszcze przyprowadź tu sobie tą swoją koleżankę i przeleć ją na moich oczach ?


- A żebyś wiedział, że przyprowadzę – warknął pod nosem uderzając pięścią w ścianę.


Wtedy przez głowę przeszły mi niejednokrotnie myśli samobójcze. Nie rozumiałem jego zachowania, jednak wiedziałem, że bolało go to, że znowu mam rację.


- Zayn, przepraszam nie chciałem Cię osądzać, ale nie wiedziałem co mam robić. Wybacz mi, proszę. Przecież wiesz jak bardzo Cię kocham, jak bardzo mi na tobie zależy. Jestem idiotą, przepraszam – płakał pod drzwiami pokoju w którym się znajdowałem.


Nigdy nie potrafiłem mu się oprzeć, tym bardziej nie mogłem słuchać tego żałosnego płaczu, bo czułem jak moje serce pękało za każdym razem kiedy widziałem, że jest smutny.


Pamiętam, że otworzyłem wtedy drzwi, a on od razu się do mnie przytulił. Przenieśliśmy się na łóżko. Leżeliśmy patrząc sobie w oczy. Za każdym razem kiedy mnie przepraszał za to co się stało, całowałem go prosząc aby nigdy więcej mnie tak nie zranił.


- Obiecaj mi to – szepnąłem.


- Obiecuję. Kocham Cię – powiedział uśmiechnięty po czym naparł na moje usta.

czwartek, 7 marca 2013

Chapter two

Retrospekcja :

Drogi pamiętniku ...  

To już trzeci miesiąc naszego związku, pomalutku się rozkręcamy. Jest raz to lepiej raz gorzej. Czasami kłócimy się nie wiadomo o co, jednak po kilku minutach z powrotem jesteśmy szczęśliwi i pogodzeni. Kocham tego wariata, tak bardzo go kocham, dlatego też zdecydowałem się podjąć na pozór trudną decyzję - jednak dla mnie była ona jak najbardziej przemyślana, łatwa. Byłem tego pewny jak jeszcze niczego w całym moim życiu. 

- Chcesz ze mną zamieszkać ? - zapytałem z nadzieją w głosie, uśmiechając się przez łzy.

- Boże, mówisz poważnie ? - zapytał lekko przestraszony. 

- Tak, nie żartuję - odparłem.

- Oczywiście ! Kocham Cię ! - wykrzyczał radośnie, po czym przytulił się do mnie tak mocno jak jeszcze nigdy. 

- Ja Ciebie też - szepnąłem, a nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. 

Wspólne zamieszkanie rozpoczęło nowy rozdział w moim - albo raczej w naszym życiu. O założeniu rodziny nie myślałem i nie będę myśleć. On ma tylko piętnaście lat, nie chciałbym go przestraszyć. 

Wydawało mi się, że miłość to takie głupie, przelotne uczucie. Przed nim miałem mnóstwo dziewczyn, chłopaków, ale przeważnie rozstawałem się z nimi po kilku miesiącach czy nawet tygodniach i dniach znajomości.

Była taka śmieszna historia, nie opisywałem Ci jej, ponieważ uważałem pisanie w pamiętniku za dziewczęce, ale zacząłem ponieważ stwierdziłem, że muszę opisać swoje przeżycia, a moim najlepszym przyjacielem jesteś ty.

Wróćmy do tej śmiesznej historii. Byłem z pewnym chłopakiem zaledwie kilka godzin. Dlaczego tak krótko ? Bo okazało się, że to dziewczyna - wyglądała naprawdę jak facet. Zdesperowana kobieta. Chciała ze mną być, bo wiedziała, że wolę spotykać się z chłopakami. Tak czy inaczej, naprawdę było mi jej żal. 

Powiem Ci, że nasz pierwszy raz - co prawda był on po pijaku i nic nie pamiętamy, ale mam nadzieję, że będziemy mogli to już nie długo powtórzyć - tym razem w pełni świadomi tego co robimy, jestem pewny, że będzie magicznie. Chociaż z tego co zauważyłem, mój chłopak jakoś specjalnie nie próbuje mnie do tego zachęcić, nie robi nic w tym kierunku. Sam nie wiem co mam o tym myśleć, ale w pewnym sensie rozumiem przecież on ma tylko piętnaście lat.  



Czasami zastanawiam się dlaczego jesteśmy razem – zupełne przeciwieństwa. On uchodzi za buntowniczego i zadziornego, ja za takiego kochanego i delikatnego. Chociaż jest zupełnie inaczej, nie pokazałem mu jeszcze swojego prawdziwego oblicza. Boję się, że go skrzywdzę. W głębi duszy jestem agresywny – zwłaszcza jak za dużo wypiję i ktoś powie o dwa słowa za dużo.


Nie możemy tego ukrywać, tylko być sobą, ale ja nadal nie jestem przekonany czy jak on pozna moje wnętrze, moją osobę to nadal będzie chciał ze mną być ? - To pytanie na które nie znam odpowiedzi.

Wydaje mi się, że on również ma tajemnicę, której nie chce mi wyznać. A mianowicie ta jego bezbronność. Czasami kiedy na niego krzyknę widzę strach w jego oczach, wiem, że on stara mi się dorównać i wychodzi mu to nawet tak dobrze, że sam zaczynam się go bać.

Niall jest naprawdę kochanym chłopcem. Uważam, że on czuje to jaki ja jestem, bo da się to wywnioskować nawet po moim wyglądzie. Bez problemu sprzedają mi alkohol czy papierosy w sklepie nie prosząc o dowód, którego nawet nie posiadam, bo mam szesnaście lat – chociaż tego nie widać.

Udawanie tego grzecznego chłopca mi się nie uśmiecha. Ale staram się chociaż trochę zmienić, bo uważam to za swój obowiązek ? Tak właśnie. Ja muszę go chronić, bo jeśli zdecyduje się ze mną zostać, będzie miał ciężko w życiu.

Nie pytaj dlaczego, bo nie będę potrafił odpowiedzieć na to pytanie, ale wiem, że to co mówię jest szczerą prawdą. On zna moje imię, ale nie moją historię.