wtorek, 2 kwietnia 2013

Chapter eight

 NIALL

Myślałem, że wyląduję na drugim końcu świata, ale nie. Wywieźli mnie do oddalonego o kilkaset kilometrów Bristolu.

- Nie chcę żadnych pierdolonych lokatorów - warknąłem zdenerwowany do słuchawki.

Nadal jestem na siebie zły, nie chciałem go aż tak skrzywdzić, chciałem tylko żeby uwierzył w to, że to koniec, albo zrozumiał, że to było tylko na pokaz.

- Naprawdę ze sobą zerwaliście ? - usłyszałem.

- Tak, to już skończone, nie kocham go - powiedziałem drżącym głosem. 

- Może twój pobyt tutaj skończy się szybciej niż myślałem - powiedział a ja po prostu się rozłączyłem. 

Kłamał, uważał mnie za idiotę. Wiedziałem, że mój wyjazd tak szybko się nie skończy, że zostanę tutaj przez te trzy cholerne miesiące. Oni myślą, że ja przestanę go kochać? Nie ma na świecie człowieka którego zdołałbym pokochać tak bardzo. Nawet gdyby Justin Bieber był biseksualny i chciałby ze mną być powiedział bym, że chyba go pojebało. 

ZAYN

Drogi pamiętniku, a więc wreszcie prawda ...


Nigdy nie przypuszczałam, że może być tak bolesna. Zdawała się wręcz miażdżyć kości i tkanki, wniknęła w moje ciało, umysł i serce, krążyła w całym krwiobiegu niczym najgorsza trucizna. Moje oczy były zaczerwienione i suche, ale przecież i bez łez można płakać. 

Prawda zabolała jak ukłucie sztyletem.

Kłamstwem jest, że można przyzwyczaić się do bólu. Łzami podlewasz narządy, ale żyjesz normalnie - możesz przecież otworzyć oczy, ruszyć ręką, udawać miarowy oddech, pośród drżenia rzęs i niefizycznych bólów serca nie masz władzy nad biegami myśli, nad wrażeniami, które krążą w twoim ciele, które kują, nie pozwalając spojrzeć na przyszłość bez lęku.

Lekarstwa to tylko pozorne ulgi – jeśli coś boli, znaczy tyle, że w środku jest jakieś życie. Życie, które chce wydostać się na zewnątrz, które musi się narodzić. Między byciem a niebyciem jest gigantyczna przepaść, ale pustka to zawsze głód …

Bo serce może pęknąć, ale i tak bije dalej...

Mógł pożegnać się normalnie, pocałować i wyjść, ale nie, musiał dobić leżącego ...  To wszystko jego wina, to on nie wytrzymał napięcia i w końcu wybuchł mówiąc o całym naszym związku. Chociaż, nie mogę go obwiniać, obarczać wszystkim, przecież to ja właśnie go pocałowałem zamiast wszystkiemu zaprzeczyć.  

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, nie chciałem go stracić, może nie okazywałem mu swoich uczuć tak jak chciałem, tak jak on tego oczekiwał. Może nie uchodziliśmy za normalną parę, biorąc pod uwagę to, że ludzie uważali nas za chorych psychicznie pedałów, nie wiem jak jeszcze mogę wyrazić swój ból po jego stracie. Jest tak wiele rzeczy które chciałbym mu powiedzieć, słów w których wyraziłbym swoją najszczerszą miłość, powiedziałbym mu jak cholernie jest dla mnie ważny, bo raczej słów które opiszą moje uczucia nie znajdę, jest to czymś pięknym. 

- Mam nadzieję, że nasze drogi nie rozeszły się na zawsze - powiedziałem, a po moich policzkach poleciały łzy.


Od autorki :  Nie myślałam, że tak dużo osób zacznie czytać moje opowiadanie, do tej pory nie spotkałam się ze słowami krytyki dlatego też jak macie jakieś zastrzeżenia to piszcie, bo mi to naprawdę pomoże. Jak zauważyliście dodałam zakładkę informowani ; znajdziecie tam swojego twittera, jeżeli go tam nie ma to proszę napisać, abym was zapisała. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa, jest mi bardzo miło.

7 komentarzy:

  1. Rozdział świetny i niecierpliwie czekam na następny c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww, świetny rozdział ♥
    /@AnnYurisistable

    OdpowiedzUsuń
  3. Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy. <3
    ~Martyna

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju jak dla mnie to jest za krótko ja chcę więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste *o* Buuu czemu ?! Biedni ;(( Pisz syzbko nexta ;P Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz dalej!! Świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnego ♥

    OdpowiedzUsuń