- Porozmawiać z tobą – odpowiedział Louis siadając obok niego
- Słuchaj –westchnął Niall – Przepraszam, że na was naskoczyłem, cieszę się, że tak się o mnie troszczycie… Po prostu…
- Masz dosyć bycia rozpieszczanym?
Niall skinął głową.
- Nie możesz nas winić – powiedział delikatnie Louis – Patrzyliśmy jak umierasz trzy razy.
Niall podniósł zszokowany wzrok.
- Co? – zapytał Louis, widząc jego reakcję. – Myślisz, że magicznie znikliśmy w momencie, kiedy twoje serce przestało bić? Byliśmy tam; kiedy ratownicy przywrócili cię do życia na arenie. Byliśmy tam kiedy umierałeś tamtej nocy w szpitalu i byliśmy tam, kiedy znów przywracali cię do życia po twojej reakcji na antybiotyki.
Ostatni wydarzył się następnego dnia po nocnej wizycie Liama w szpitalu. Lekarze musieli zmienić antybiotyki na konkretniejsze. Ciało Nialla nie zareagowało dobrze i doznał szoku anafilaktycznego kilka godzin później, siwiejąc, podczas gdy oni grali w karty.
– Widziałeś kiedykolwiek kogoś poddanego defibrylacji? – Zapytał cicho Louis – Nie jest to przyjemne i nigdy byś tego nie zapomniał. Nigdy. Technicznie, umierałeś trzy razy a my nic nie mogliśmy z tym zrobić. Mogliśmy tylko patrzeć i mieć nadzieję, modlić się, że następny wstrząs zadziała. Więc Niall, myślę, że mamy prawo trochę cię irytować.
Pociągając nosem, Niall kiwnął głową przyznając mu rację.
*.*
Niall zatrzymał się przed drzwiami do ich sypialni i słuchał.
- Jakby nie obchodziło go, co przez niego przeszliśmy… przez pierwszy tydzień nawet nie wiedzieliśmy czy będzie żył czy umrze, a gdy już myśleliśmy, że mu się poprawia, BUM, było tylko gorzej i gorzej.
- Wiem – uspokajał go Liam
- I jestem przerażony myślą, że może upaść jeszcze raz, tylko tym razem… nie pozbierać się…
Niall przygryzł wargi, nienawidząc tego ile bólu czuł w głosie przyjaciela. Pchnął drzwi i powiedział:
- Nie zrobię tego. Obiecuję.
Zayn i Liam spojrzeli do góry zaskoczeni. To był niezręczny moment, w którym Zayn szybko otarł swoje oczy rękawem, a Liam podniósł się na nogi.
- Myślę, że musicie ze sobą porozmawiać – powiedział idąc w stronę drzwi.
- Tak – kiwnął Niall, patrząc się na Zayna – Myślę, że musimy.
Gdy tylko Liam opuścił drzwi, zamykając drzwi, Niall podszedł do łóżka. Usiadł obok Zayna.
– Znowu płaczesz? – Zapytał delikatnie dotykając policzka Zayna. – Przepraszam. Nie cierpię widzieć jak płaczesz, szczególnie przeze mnie.
- Czuję jakbym nie robił nic innego przez cały ostatni miesiąc – odpowiedział Zayn z na wpół - zrezygnowanym uśmiechem. – Miejmy nadzieję to się nie powtórzy w najbliższych dwudziestu latach – Oboje przesunęli się, zanim nie położyli się na zagłówku leżąc bok przy boku, a ich kolana złączyły się ze sobą.
- Więc…
- Więc…
Niall spojrzał na swoje dłonie nie wiedząc jak zacząć. Stwierdził, że przeprosiny są dobrym początkiem.
– Przepraszam za to, co powiedziałem wcześniej, nie myślałem, nie mogę sobie wyobrazić jak straszne musiało być patrzenie na mnie, gdy umierałem.
Zayn zamknął oczy i drgnął.
- To co powiedziałem było nieczułe i przepraszam – kontynuował Niall – Byliście dla mnie wspaniali i nie sądzę bym mógł to przetrwać bez was… szczególnie bez ciebie Zayn. Louis powiedział mi, że spędzałeś ze mną każdą godzinę każdego dnia, kiedy byłem w śpiączce. Dziękuję ci za to. Dziękuję za to, że się mną opiekujesz. Najważniejsze, przepraszam, że postawiłem cię w takiej sytuacji.
- Nie mogłeś nic na to poradzić – zaprotestował Zayn.
- No cóż… można by się z tym sprzeczać. Gdybym nie był taki uparty, ta infekcja mogłaby być lżejsza.
- Hmm… może… - odpowiedział Zayn z delikatnym uśmiechem. Niall odwzajemnił uśmiech i ułożył swoją głowę na ramieniu Zayna. Uśmiechając się już szeroko, rozpoznając znajomą sytuację, Zayn objął rękami ramiona Nialla i przytulił go mocno.
Zayn się roześmiał, głośno i gardłowo, i zaczął się bronić przed Niallem bijącym go po głowie poduszką. Szybko przekształciło się to w zapasy, które miały w sobie więcej kręcenia się i chichotów niż rzeczywistych zapasów. Niall nadal nie miał wystarczająco siły.
Po kilku minutach, Zayn spadł na plecy ciągnąc na siebie Nialla tak, że ten znalazł się na górze. Niall położył się tak, że jego głowa leżała teraz na piersi Zayna, wciąż kontynuowali chichotanie dopóki śmiech nie ucichł. Zayn poczuł ciepło i szczęście, pierwszy raz od miesięcy, objął swojego przyjaciela ramionami przytulając go ciasno.
- Zayn? - przymrużył powieki spoglądając na niego - Boję się, że znowu nas rozdzielą, nie przeżyłbym tego - jego oczy zaszkliły się.
- Nie martw się Niall, nie dopuszczę do tego - pogłaskał go po policzku - Kocham cię – wyszeptał.
- Też cię kocham – odszeptał Niall.
- Nie zostawiaj mnie.
- Nie zamierzam.
_________________________________________
Więc chciałabym pod tym rozdziałem również widzieć 15 komentarzy, nie jest to żadne wymuszanie, po prostu takie są moje wymogi gdyż wtedy wiem, że ktoś komentuje.
Jakie to słodkie cieszę się że tak to się potoczyło :))))
OdpowiedzUsuńCieszę się że trochę dłuższy ten rozdział najlepiej jakby wszystkie takie byly... Uwielbia twoja twórczość pisz dalaj. Zastanawiałaś się nad pisaniem książki? Jak nie to pomyśl. BUŹKA :)))))
OdpowiedzUsuńNo hej :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Zayn i Niall się pogodzili! <3 Mam nadzieję, że tak będzie już zawsze :D <33
Czekam na nn :*
świetny jak każdy z rozdziałów uwieelbiam twój blog <3 czekam na dalszą część x
OdpowiedzUsuńsuuuper
OdpowiedzUsuńSuper mi się podoba dobrze że się pogodzili ;D
OdpowiedzUsuńZ_A_J_E_B_I_S_T_E !!!
OdpowiedzUsuńGenialnee <3
OdpowiedzUsuń/@AnnYurisistable
POGODZILI SIĘ! AJHSNMJKOIQWUASJIUJH... CUDO ;*
OdpowiedzUsuńKocham <3 , <3
OdpowiedzUsuń@Jagoda_69
Świetny blog.Najlepszy jaki do tej pory czytałam!Kocham!
OdpowiedzUsuń