sobota, 18 maja 2013

Chapter fourteen

 pół roku później


Koncert wypadł lepiej niż kiedykolwiek. Właściwie był lepszy niż ktokolwiek kiedykolwiek dał! Dawali bis za bisem wśród otaczających ich niekończących się krzyków, które wydawały się osiągać nowy poziom głośności przy 14,000 fanach w hali. Nigdy nie wykonywali swoich piosenek tak dobrze i nawet Zayn zapomniał o swoim bólu pleców wystarczająco, żeby dać czadu. Miał nawet szansę zaśpiewać swoje nowe solo jako bis i Liam mógłby przysiąc, że dach wybuchł od huku wiwatującej widowni. Niall nigdy nie miał wystarczającej szansy by się wykazać. Był wspaniałym wokalistą, ale był zbyt szczęśliwy śpiewając w tle, by walczyć o solówki. Pod koniec piosenki wszyscy obdarzyli go uściskami, co jeszcze bardziej wzmogło fale okrzyków. Niall promieniał, wstydliwie szczęśliwy i Zayn nie mógł się powstrzymać, by go jeszcze raz nie przytulić. Było coś niezwykłego. Tej nocy, zakończyli koncert energetycznym wykonaniem Forever Young, a jego ostatnie nuty zostały zaakcentowane wybuchem fajerwerków.

- Woohoo! – krzyczał Harry wskakując na plecy Louiego kiedy opuszczali scenę. Zayn skakał za nimi i nawet zawsze poważny Liam śmiał się schodząc ze sceny.

- To było niesamowite!

- Bardzo niesamowite! – zgodził się Harry przybijając z nim piątkę.

- Hej Niall! Zaczekaj! – krzyknął Harry. 

Niall był już prawie na schodach, daleko przed nimi i Zayn widział, że ledwo szedł, widocznie włożył cała swoją energię w występ. Niall potknął się, odwracając się na krzyk Hazzy, a jego twarz wykrzywiła się w bólu. Jego nogi zaczęły się uginać. Wyciągnął rękę by chwycić się poręczy, lecz nie trafił i runął w dół schodów.Ile razy Zayn odtwarzał ten moment w pamięci, a robił to naprawdę wiele razy, czas wydawał się biec wtedy wolniej. Krzyki i płacz każdego były zniekształcone jak zepsuta płyta, a ich nogi nie chciały drgnąć, gdy próbowali biec. 

W rzeczywistości jednak znaleźli się u boku przyjaciela w ciągu sekundy. Cała obsługa zza kulis i ich ochroniarze ruszyli w jego stronę w pośpiechu blokując schody. Harry był pierwszym z zespołu który dobiegł do brzegu sceny i przeskoczył metalową poręcz spadając 3 stopy w dół. 

Bez zastanowienia Zayn zrobił to samo, czując ból w plecach i kolanach, ale nie dbał o to. Ludzie już otoczyli ich przyjaciela zasłaniając go tak, że nie mogli się przecisnąć. Chłopcy szukali luki wystarczająco dużej, by się przedostać i Zayn przez krzyki słyszał jak ktoś wzywa karetkę. Jedyne o czym myślał to to, że potrzebuje dostać się do Nialla jak najszybciej.

- Przepraszam! – krzyczał próbując przepchać się przez tłum. Jednak został stanowczo zatrzymany.

-Trzymajcie się z boku chłopcy – powiedział jeden z ochroniarzy odgradzając ich ręką jak barierką.

- Nie, przepuść nas! On cierpi! – płakał Zayn próbując zrobić unik przed ramieniem Steve’a, panika przesiąkła jego umysł i zaczął wpadać w histerię.

- Niall?! – krzyczał, ale ramiona Steve’a wciąż silnie go oplatały. - Chłopcy, proszę zaczekajcie na razie z boku. Zayn nie słyszał nic i gwałtownie starał się przedostać przez tłum. Nagle ktoś szarpnął go do tyłu w silny uścisk.

-Uspokój się Zayn – Harry szepnął uspokajająco do jego ucha – Ratownicy już się nim zajmują, daj im kilka minut. 

Liam próbował zajrzeć ponad ich głowami. 

-Wszystko z nim w porządku? – domagał się odpowiedzi od ich ochroniarzy. Steve nic nie odpowiedział, ale po jego twarzy było widać wszystko.

Z kolejnym impulsem Zayn wyrwał się z uścisku Hazzy i wepchnął się w tłum zanim ktokolwiek zdążył go powstrzymać. To co zobaczył sprawiło, że padł na kolana obok swojego najlepszego przyjaciela z rozdzierającym płaczem.

-Ostrożnie – powiedział ostro ratownik – nie ruszaj go. 

Niall był nieprzytomny, nikt go nie ruszał z miejsca w którym upadł i leżał tam blady i upiornie sztywny. Nie było żadnego śladu jego figlarnego uśmiechu. Ratownik założył opatrunek na głowę Nialla, ale płynąca krew przesączyła go, cieknąc powoli wzdłuż jego szyi.

- Niall? – powiedział nagle Zayn wycierając krew swoim rękawem zanim chwycił w dłonie jego wiotką rękę i ścisnął – Niall – syknął – To nie jest zabawne. Przestań się wygłupiać. No dalej, otwórz oczy! – Przycisnął delikatnie dłoń do jego policzka i poczuł nienaturalne ciepło i pot. Boże, on był rozpalony! Zanim zaczął dalej panikować, Niall drgnął, a Zayna zalała fala ulgi. Jezu, zamierzał zabić swojego przyjaciela za to – najpierw chciał go pocałować za to że żyje, a później zabić za to, że ich tak przestraszył. Niall znowu drgnął, wygiął się w łuk i zaczął gwałtownie trząść. Zayn w szoku upadł do tyłu.

- Ma atak! – krzyknął ratownik – Wszyscy cofnąć się i dać mu trochę przestrzeni! 

Zayn bezsilnie cofnął się i oglądał w przerażeniu jak Niall wykrzywia się w bólu, a jego usta powoli zaczynają siwieć.

- Tak bardzo Cię kocham! - krzyczał wniebogłosy Zayn - Proszę Niall, proszę nie umieraj - położył się na zimnej ziemi, pogrążony w żałosnym płaczu.

- Będzie dobrze, zobaczysz wszystko będzie dobrze - przytulił go również zapłakany Liam - Jest pod dobrą opieką...

12 komentarzy:

  1. Amazayn ! Fenomeniall ! @OlkaKaminska

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej to jest mój ulubiony blog hah oczywiście super czekam na następną część ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. supeeer <3
    /@AnnYurisistable

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ;) Waż :) Mi ;) Się :) Uśmiercać ;) Nialla ;) Bo ;) Nie : Ręczę :) Za :) Siebie ;)
    BŁAAAAGAM..

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo kobitoo ! Dodawaj szybko następną część ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Super!! *-*

    Smile is evrything!

    @JustReasone

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ;) Kocham twoje opowiadanie <3 ~ @Directionerka16

    OdpowiedzUsuń
  8. zapraszam do siebie http://my-life-my-stoory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaaaaaaaajebiste *.*

    @Danielle_Offic

    OdpowiedzUsuń
  10. naprawdę świetne , prosiłaś oto abym skomentowała więc powiem jednym słowem BOSKIE !
    @paulinabeza

    OdpowiedzUsuń