- Pacjent będzie wymiotował – usłyszał mętnie. Chwilę po tym jakieś ręce ciągnęły go na bok i poczuł się jakby był poza swoim ciałem. Czuł, że je ma, ale jego mózg nie do końca załapał, że jest chory.
Jednak poczuł coś twardego przystawionego do jego ust i zassał się dopóki nie wypił wszystkiego. Następnym razem, kiedy się obudził było całkowicie cicho, tylko delikatne pikanie łamiące ciszę. To było kojące, szczególnie, że ktoś pieszczotliwie gładził jego dłoń, uwalniając go od całego napięcia. Ciągle bardzo cierpiał, ale był wyciszony, a do tego czuł się pełny - tak jakby jego krew była tak gęsta, że sprawiała, iż wszystko w jego ciele pracowało wolniej.
- Niall?
Rozpoznał ten głęboki głos…
- Niall? Możesz otworzyć oczy?
Niall zmusił swoje oczy żeby się otworzyły, ale wszystko było rozmazane.
- Hej – powiedział głos – nie martw się. Nie zamierzam cię tym razem uderzyć. Niall próbował zapytać, "co się stało", ale wyszło bardziej jak – coestao
- Twoja infekcja nerek wywołała ropień, który urósł na żyle nerkowej – powiedział delikatnie Zayn – żyła pękła, kiedy byliśmy w parku, dlatego zacząłeś tak intensywnie krwawić. Podali ci krew w karetce, bo straciłeś jej zbyt dużo. Później dotarliśmy tutaj i zawieźli cię prosto na salę operacyjną… usunęli ropień i zszyli żyłę. Myślę, że podali ci też trochę krwi. Zła wiadomość to to, że chyba będziesz miał na stałe małą bliznę, pewnie długości cala, na twoim brzuchu. Dobra wiadomość to to, że fanki to pokochają. Będą pewnie jak
„Oh Niall, prosimy pokaż nam swoją męską bliznę. Jesteś taki odważny, chciałabym być tak bohaterska jak ty. Chyba wytatuuję sobie bliznę na brzuchu żeby pokazać jak bardzo cię kochamy nawet teraz, kiedy masz skazę.”
- Zayn… - wymruczał Niall.
- Hmm?
- Zamknij się.
- Do jasnej cholery Zayn! – ryknął Liam – Kazałem ci go przeprosić, nie wysłać krwawiącego do szpitala. Louis obudził się przy początku.
- Też cię miło widzieć, Liam – odpowiedział Zayn sarkastycznie, opierając się o łóżko.
- Chłopacy… może… zechcielibyście… ściszyć… głosy – mruknął słabo Niall, próbując otworzyć oczy.
- Niall! – zapłakał delikatnie Liam i nagle znalazł się obok łóżka, ściskając jego policzki.- Wszystko w porządku?
- Bywało lepiej – wymruczał, poddając się dotykowi. Uwielbiał jak matczyny potrafił być czasami Liam
– Gdzie reszta?
- Tutaj – powiedział cicho Harry, gdy on i Louis pokazali się, stając obok Liama przy łóżku.
- Hej – powiedział słabo Niall, próbując się uśmiechnąć.
- Hej – odpowiedział Harry, schylając się by pocałować Nialla w czubek głowy – Przestraszyłeś nas. Liam prawie nas zabił pędząc tu jak szalony.
- Naprawdę? – zainteresował się Zayn
- Więc, lekarz już z tobą rozmawiał? – zapytał Nialla, przechodząc na drugą stronę łóżka.
Zayn odpowiedział za niego, z czego Niall był zadowolony, bo nie miał siły na mówienie.
- Według tego, co mówił wcześniej, chcą zatrzymać Nialla na kilka dni na obserwację w razie ewentualnej infekcji. Kiedy już będzie w domu nie wolno mu się ruszać, dopóki szwy się nie rozpuszczą. To będzie trwać kilka tygodni.
- Tak – uśmiechnął się Niall, walcząc by utrzymać swoje oczy otwarte. Boże, dlaczego był tak zmęczony? – Może wypuszczą mnie na moje urodziny.
- Miejmy nadzieję, ze wcześniej – powiedział Zayn, uśmiechając się w dół do niego. Jego uśmiech zmalał, gdy zobaczył jak Niall walczy by pozostać przytomny.
– Hej – powiedział wstając i unosząc się nad przyjacielem, gładząc delikatnie policzek Nialla tak, że mógł spojrzeć mu prosto w oczy – Nie próbuj nie spać z naszego powodu. Nigdzie się nie wybieramy.
- Przepraszam… - mruknął Niall – Nie chciałem wam tego znowu robić.
- Nie masz, za co przepraszać – powiedział pewnie Harry.
- Właśnie – kiwnął Louis – skoncentruj się na wracaniu do formy.
Trzy tygodnie później, z powrotem w Bexley
- Chcesz coś do picia?
- Zayn – ostrzegł Niall, przesuwając się pod kocem.
Zayn w obronie uniósł swoje ręce:
– Chciałem zrobić sobie kubek herbaty i pomyślałem, że może też byś chciał jeden. Do niczego cię nie zmuszam.
Niall uśmiechnął się.
- Więc w porządku, poproszę. Z jedną łyżką ziaren.